Źródło zdjęcia: adler47.at.ua |
Nie jestem wielbicielem pszenicznych piw. Trunki te pasują mi tylko jako napój do potraw. Aby wypić je ot tak, dla przyjemności - nie. Nie czerpię z tego przyjemności, zazwyczaj ciężko mi wypić cały kufel, choć zdarzają się wyjątki. Czy ukraiński Obołoń jest jednym z nich?
Otóż... Nie. Piwo jest bardzo wyraziste, dla mnie zbyt wyraziste. Po każdym kolejnym łyku miałem go coraz bardziej dość. Kolendra, a także goździki i cytrusy totalnie zdominowały smak piwa. Fakt, że te dwa ostatnie są wyczuwalne w praktycznie każdym pszenicznym piwie, ale w tym są wyczuwalne aż za bardzo!
"Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił byłaby rzecz wielka" - śpiewa Kazik w utworze "Plamy na słońcu". Ja gdybać nie będę i nie powiem, że gdyby nie mniej wyczuwalne aromaty, piwo mogłoby być jednym z tych wyjątków.
To piwo albo się kocha, albo nienawidzi. Trzeba spróbować na własnej skórze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz